forum/rpg o anime

Sakura

Sakurka spojrzała na chłopaka...
-A był przecież nie do pokonania...o rany...-spojrzała na Roy'a...-Amstron...weź go...a ja się zajme tym...martwym.

Roy

-Eeee dobra.......eeee nie wiem dokąłdnie co tu sie stało ale wiemze on byl jakis dziwny..-powiedział patrzac na Roy'a.

Sakura

-Nie wiem co mu jest..nikt do tąd nie pokoną...jego...-wskazała na chłopaka-nikt...-wzięła go i zniknęła.

Roy

*tak ale nit też nie był taki jak on*pomyslał Armstrong i przez przypadek Sakura też to usłyszała.Armstrong wział Roy'a.Pczym połozył na łózku.

Sakura

Sakura wróciła po kilku minutach...
-Co miałeś na myśli mówiąc "tak ale nit też nie był taki jak on"?

Roy

-Eeeee usłyszałas to!?-powiedizał armstrong.

Sakura

-Taaaaaaaaaaak...

Roy

Spojrzał na Roy'a i milczał.

Sakura

-To co miałeś na myśli?

Roy

-Em bo widzisz Roy nie jest takim zwykłym alchemikiem ognia.Jest tajemniczy to już wiadomo dowiedzialem sei tego przypadkiem co ci zaraz powiem.Więc jego rodzice też byli alchemikami ognia.Miał on z Alchemia do czynienia od urodzenia poznal sie na niej az za dobrze.Mial on wyjatkowe zdolności do alchemi nawet jako mały chłopiec.Pewnego dnia jego rodzice urzywali alchemi i przez przypadek on dostał sie do srodka kregu wtedy satło sie cos dziwnego zamiast zginąc coś innego sie stało.Ogien zawrował nagle stanał w płomieniach ogien go pokrywał wydawało sie ze umrze lecz ogien znikł a on był cały i zdrowy.Lecz ten ogień został w nim stał sie czescią niego.Nawet gdy go a nie moze go używac.Tylko gdy jest ogromnie wściekły to sie uaktywania.-powiedzia Armstrong.

Sakura

Sakura spojrzała na Roy'a...
-To coś w moim stylu...-powiedziała bardzo cicho...

Roy

-A dokłądniej?-spytał Armstrong.

Sakura

-Hm...chcesz słuchać jak dostałam tego demona?Dobrze...-Sakura uśmiechnęła się delikatnie.-Kiedy byłam mała dziewczynką moja matka była prawie najsilniejszym shinobi w Osadzie.Kiedyś była wielka walka z Lisim demonem.Moja matka pierwszy raz urzyła demona Kruka...co ja mówię...nie pierwszy raz...ale wiem że bardzo się bała go wypuścić bo on jej nie słuchał.Nie mogła nad nim zapanować.Więc jak miał juz panowanie nad jej ciałem wyszałał się.Niszczył każdego na swojej drodze..jednak...moja matka wresazcie...w pewnym momencie objęła nad nim panowanie...nie wiem jak....zaczęła walczyć z Lisim demonem...kiedy rozstawiła pole siłowe ja zostałam wżucona w nie przez swojego ojca..który mnie nienawidził.Moja matka nie wiedziała o tym.Myślała ze w polu nikogo prócz jej i demona nie ma.Użyła samo destrukcji...myślała ze Lisidemon nie przeżyje..ale jednak...przeżył.A demon mojej matki wszedł w moje cialo.Kiedy nie panuje nad soba,kiedy jestem wściekła on bierze górę a ja nie wiem co się dzieje...tak w skrócie to to...-powiedziała siadając na krześle.

Roy

-Aha.Twoja matka nie żyje...ale Yondaime tak lecz to jest dziwneponieważ on poswiecil zycie......nie wiem dlaczego jeszcze zyje.......pownnien niezyc.....podobno nie bylo goprzez kilka lat lecz potemwróił.........

Sakura

-Sama tez nie wiem...może...to Sąd Ostateczny?